To traumatyczne doświadczenie dla każdego rodzica. Gdy zauważamy, że dziecko się tnie, pierwsze, co nas ogarnia, to zwykle przerażenie albo panika. Nic dziwnego – samookaleczanie u dzieci to znak, że ma ono poważny problem. Mamy więc prawo czuć strach. Chodzi jednak o to, by w tej sytuacji stanąć na wysokości zadania i mądrze pomóc – i dziecku, i sobie.
Pierwszą rzeczą, jakiej nigdy nie należy robić w takiej sytuacji, jest ignorowanie problemu. Rodzicowi po prostu nie wolno tego robić. Samookaleczanie się jest bardzo poważnym sygnałem, że z dzieckiem dzieje się coś niepokojącego. Ten sygnał wcale niekoniecznie oznacza chęć zwrócenia na siebie uwagi, choć rodzice często odbierają zachowania autoagresywne właśnie w ten sposób. To raczej komunikat wysyłany światu zewnętrznemu, który brzmi: „Nie radzę sobie, potrzebuję pomocy”.
Samookaleczanie u dzieci – jakie są przyczyny?
Z pewnością pierwsze pytanie, jakie pojawia się w głowie rodzica, którego dziecko się okalecza, brzmi: „Dlaczego sobie to robisz?”. Jest to pytanie absolutnie zasadne i trudno mu się dziwić, kłopot jest jednak taki, że z ustaleniem przyczyny i podaniem powodu nawet samo dziecko może mieć ogromny problem. Na tak postawione pytanie odpowiedź brzmi najczęściej: „Nie wiem”.
Mechanizm samookaleczania nie jest do końca zbadany. Psychologia nie jest nauką ścisłą. Tutaj nie sposób wyprowadzić algorytmu i ustalić jasnego związku przyczynowo-skutkowego. Sporo jednak wiadomo na podstawie doświadczeń młodych ludzi i ich rodziców. Jedno jest pewne – samookaleczaniu towarzyszy ogromne emocjonalne napięcie. Zadawanie sobie fizycznego bólu jest mechanizmem radzenia sobie z otaczającą rzeczywistością.
Dziecko może krzywdzić się fizycznie, aby poradzić sobie z bólem emocjonalnym lub przełamać uczucie odrętwienia poprzez wzbudzenie doznań. Ból fizyczny jest często łatwiejszy do zniesienia niż ból emocjonalny – w ten sposób uwaga zostaje też skierowana na fizyczne cierpienie, co odciąga ją od cierpienia emocjonalnego. To dlatego tym, co towarzyszy osobom kaleczącym się, niemal zawsze jest – jedynie chwilowa – ulga. I dla tej ulgi skłonne są powtarzać zachowania autoagresywne. Komuś, kto nie praktykuje takich zachowań, bardzo trudno zrozumieć, że ból może być rodzajem ulgi. Zwykle przecież staramy się bólu unikać. W tym wypadku jest on jednak formą samoopomocy – niebezpieczną i bardzo ryzykowną, ale jednak mającą jakiś cel, którym jest zmniejszenie cierpienia emocjonalnego.
Dlaczego dzieci się samookaleczają
Może istnieć wiele różnych powodów, dla których dziecko lub młoda osoba może dokonywać samookaleczenia. Samookaleczenia są często powiązane z depresją. Napięcie, które mają pomóc zmniejszyć, może być spowodowane zastraszaniem lub odczuwaniem zbyt dużej presji w szkole. Dzieci, które dokonują samookaleczeń, często mają niskie poczucie własnej wartości. Mogą doświadczać uczucia samotności, smutku, złości. Kaleczą się, bo nie potrafią w inny sposób poradzić sobie z trudnymi emocjami – i właśnie w tym trzeba im pomóc. Samookaleczanie u dzieci jest przy tym aktem, które mogą one samodzielnie kontrolować. Podejmują one taką decyzję i robią to, co postanowiły. Takie zachowanie może być więc formą dramatycznej próby przywrócenia kontroli nad własnym życiem.
Bywa też, że jest to sposób na wymierzenie sobie rodzaju kary – szczególnie gdy u podstaw zachowań autoagresywnych leży niskie poczucie własnej wartości. Młodzi ludzie bardzo często zrobią wiele, by zyskać akceptację grupy rówieśniczej. Niestety – w niektórych kręgach samookaleczanie u dzieci jest nie tylko normą, ale nawet bywa źródłem podziwu u rówieśników. Może więc stać się dla Twojego dziecka sposobem na to, by wkupić się w łaski kolegów i koleżanek.
Wielu rodziców natychmiast łączy w głowie samookaleczanie u dzieci z próbą samobójczą. Tak radykalny scenariusz, choć oczywiście może się zdarzyć, nie jest jednak najczęstszy. Chociaż niektóre osoby dokonujące samookaleczeń są narażone na wysokie ryzyko samobójstwa, wiele z nich wcale nie chce zakończyć swojego życia. Samookaleczenie może pomóc im poradzić sobie z niepokojem emocjonalnym, aby nie odczuwali potrzeby samobójstwa.
Niezależnie od przyczyn – zawsze konieczne jest podjęcie działania. Co można zrobić, by pomóc dziecku w porę?
Panuj nad własnymi emocjami
Zwykle nastolatki nie obnoszą się przed rodzicami ze śladami po samookaleczeniach, więc bywają one odkrywane przypadkiem. Niezależnie od tego, jak bardzo poruszyło czy przeraziło Cię odkrycie „sznytów” na ciele dziecka, nie reaguj paniką czy wzburzeniem. Daj sobie chwilę, by uspokoić emocje – podczas rozmowy naprawdę nie będą one dobrym doradcą. Dopiero gdy minie pierwszy szok, możesz zaprosić dziecko do rozmowy. Spokojnie i zapewniając, że może czuć się bezpiecznie. Jeśli ma się przed Tobą otworzyć, potrzebuje akceptacji niezależnie od tego, co zrobiło. Nie chodzi o aprobatę! Chodzi o to, by dziecko wiedziało, że jego problem został zauważony, ale nie zostanie ocenione, skarcone, a może zostać wysłuchane, jeśli będzie chciało mówić i może liczyć na życzliwość i empatię. Bo bez współczucia i okazania prawdziwej troski taka rozmowa zupełnie nie ma sensu i może bardziej zaszkodzić niż pomóc.
Nie musisz wcale od razu zaznaczać, że wiesz, że dziecko się samookalecza. Możesz poprowadzić rozmowę o jego problemach delikatnie, po to, by poznać kontekst, nie mówiąc w pierwszym zdaniu o śladach na rękach czy nogach. Wówczas może być łatwiej dotrzeć do młodej osoby, bo nie będzie jej towarzyszył strach związany z tym, że sekret się wydał.
Pytaj i słuchaj, ale nie zmuszaj do mówienia
To naturalne, że jako rodzić chcesz natychmiast wiedzieć, co się dzieje, dlaczego do tego doszło, z jakimi problemami wiąże się to, że dziecko robi sobie krzywdę. Jednak musisz liczyć się z tym, że dziecko może wcale nie chcieć rozmawiać. Wiele zależy od tego, jaki do tej pory był Wasz kontakt. Czy rozmowy w ogóle się odbywały? Czy dziecko jest z Tobą szczere i chętnie dzieli się swoimi przemyśleniami i przeżyciami? Oraz czy dostaje od Ciebie wsparcie, gdy tego potrzebuje?
Żadnym „Masz mi wszystko powiedzieć” nie zmusisz nastolatka do tego, żeby się otworzył. To tak nie działa. Możesz jedynie sprawić, że jeszcze bardziej zamknie się w sobie. Jeśli nie chce mówić – uszanuj to. Zapewnij, że jesteś obok i zawsze może na Ciebie liczyć. Obserwuj, pytaj, ale delikatnie, jak się czuje. Pokazuj troskę, ale nie stosuj presji.
Nie krzycz, nie strasz i nie karaj – wspieraj
Ostatnie, czego teraz potrzebuje Twoje dziecko, to awantura, poczucie winy czy straszenie wszystkim tym, co może się zdarzyć, jeśli nie przestanie się samookaleczać. To fatalna reakcja, która nie ma nic wspólnego z mądrym i dojrzałym rozwiązywaniem problemów. Oczywiście ważne jest, by uświadomić dziecku, że to, co robi, jest bardzo niebezpieczne i może mieć poważne konsekwencje, ale nie na zasadzie: „jak nie przestaniesz, to zobaczysz!”. Zamiast „Nie wolno Ci”, „Masz natychmiast przestać” wysyłaj komunikaty wspierające, jak: „Widzę, że nie czujesz się dobrze. Bardzo się martwię, bo Cię kocham i jesteś dla mnie ważny. Wiedz, że jestem zawsze obok i możesz na mnie liczyć, cokolwiek się dzieje”. Dużo lepiej zadziała obietnica wsparcia niż wszelkie straszaki.
Niezależnie od tego, co jest przyczyną samookaleczeń, postaraj się pomóc w znalezieniu rozwiązania. Może dziecku potrzebna jest krótka przerwa od szkoły i związanych z nią napięć? Możliwe, że jest przeciążone i nie wytrzymuje presji? Być może potrzebuje spędzać więcej czasu z osobami, które lubi, a Ty możesz pomóc to zorganizować? A może nie potrafi znaleźć sobie pasji, zajęcia, które pomogłoby regulować emocje w zdrowy sposób i Ty możesz podsunąć mu jakiś pomysł? Twoje dziecko potrzebuje odczuć, że z problemami, które je przerastają, nie zostaje samo. Że każdy problem można i da się rozwiązać, a tego rozwiązania nie musi szukać samo – możecie zrobić to razem.
Uważna, wspierająca obecność rodzica daje to, co najważniejsze – poczucie bezpieczeństwa. Paradoksalnie może zdarzyć się tak, że to samo samookaleczanie u dziecka, które tak Cię przerażało, stanie się teraz okazją do zbudowania więzi między Wami na nowo.
Zadbaj o siebie
Pamiętaj też, że w całej tej sytuacji liczysz się także Ty. Zastanów się, w jakiej jesteś kondycji psychicznej? Czy czujesz się na siłach wspierać swoje dziecko? Czy dbasz o odpoczynek, o swoje potrzeby, czy masz czas dla siebie. Rodzic, który jest przemęczony, obciążony pracą, wiecznie czuje złość na wszystko, naprawdę nie jest w stanie sprostać temu zadaniu. Najgorsze, co można zrobić, to z przemęczenia i bezradności przerzucić odpowiedzialność na dziecko pod hasłem: „Mało mam swoich problemów, to jeszcze mi dokładasz!”. Dziecko nie jest, nie było i nigdy nie ppowinno być odpowiedzialne za to, jak wygląda Twoje życie. To Ty jesteś osobą dorosłą, to Ty dokonujesz wyborów i masz obowiązek swoje dziecko wspierać. Jeśli czujesz, że to zadanie ponad Twoje siły, koniecznie poszukaj psychologicznego wsparcia dla siebie.
Poszukajcie pomocy specjalisty
Samookaleczanie u dzieci to poważnym problemem, który nawet może stanowić zagrożenie nawet dla ich życia. Jeśli czujesz, że sytuacja jest poważna, nie czekaj, aż sama minie. Działaj. Warto zwrócić się po pomoc do psychologa, który specjalizuje się w pracy terapeutycznej z dziećmi i młodzieżą. Na pierwsze spotkanie zostają zaproszeni zwykle tylko rodzice, jeśli kłopot dotyczy małego dziecka, przed wiekiem nastoletnim. W przypadku nastolatka może on zgłosić się na konsultację z rodzicami. Może nie być łatwo namówić młodego człowieka na takie rozwiązanie, ale koniecznie trzeba spróbować. Zapewnić, że rozmowa odbędzie się w przyjaznej atmosferze, że nikt nie będzie go zmuszał do mówienia o rzeczach, o których mówić nie chce.
Psycholog po wstępnej konsultacji może pokierować Was dalej. Konieczna może się okazać konsultacja z psychiatrą, jeśli samookaleczanie się jest powodowane przez zaburzenia osobowości, zaburzenia nastroju czy choroby psychiczne. Być może rozwiązaniem okaże się psychoterapia – indywidualna albo rodzinna. Warto zaufać specjalistom i nie mierzyć się samotnie z problemem, który Cię przerasta. Bo pomoc jest dostępna, a efekty mogą być zauważalne już po kilku pierwszych spotkaniach z terapeutą.